wtorek, 29 czerwca 2010

Wracam do Warszawy. Codzienne przemierzanie około 10 km z Ursynowa na Mokotów na różowym famaju przez parki, targowiska, skrzyżowania, ścieżkami rowerowymi i ulicą, z miejskimi autobusami (dociskającymi do krawężnika) i z powrotem, robi swoje. Od jakiegoś czasu do pracy jeżdżę jedną trasą, wracam inną. Dziś droga do...a w zasadzie jej początek...i muza
Ursynów, jeden z fajniejszych fragmentów trasy, jestem tam po 10 minutach pedałowania...
dziki koń pędzi w stronę góry...



...a to ta góra
Dolinka Służewiecka, fenomen w środku miasta, choć słychać samochody to tutaj zdecydowanie zagłuszają je żaby kumkające setkami...

Dolinka ciąg dalszy i prawie ścieżka rowerowa z naciskiem na prawie :)
Najlepszy jest sad, jabłonie, grusze, orzechy...

Targ przy Puławskiej, kolorowy zawrót głowy, cenowo też...














Tutaj kończą się ścieżki i zamieniam się w samochód, walczę z autobusami, ale jest na kierowców sposób - sukienka na rowerze, wtedy mnie zauważają i nie zgniatają przy krawężniku.
Jutro ciąg dalszy...

3 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...