czwartek, 16 grudnia 2010

przypomnienie

Dziś jest jakoś inaczej, bez manekinów :) w ogóle jak sobie tu napisałam o nich, to powzięłam zamiar wychodzenia do pracy wcześniej, żeby nie zderzać się z nimi tak boleśnie i...na razie się udaje :)
Ale dziś tak mi się przypomniało o niezwykłych warsztatach we Francji. Z grupą międzynarodowych studentów mieliśmy wielką przyjemność spędzić tydzień w La Tourette, w klasztorze dominikanów samego mistrza Le Corbusiera. Przede wszystkim rysowaliśmy, kleiliśmy modele, spacerowaliśmy po zielonych okolicach. Niesamowite były posiłki, z całym francuskim namaszczeniem, a więc sałaty, sery i ...wino. Wino lało się z kranu w ścianie, do szklanej karafki (ku wielkiej uciesze moich kolegów). Całe dnie chodziliśmy na lekkim rauszu, ale lepszego wina do tej pory nie piłam. Oczywiście to podnosiło nasze zdolności i kreatywność. Prócz tego, że był to niezwykle pracowity czas, mieliśmy okazję zobaczyć i poczuć, jak mistrz zaprojektował wszystko, włącznie z klamką i szafeczką. Teraz już tak się nie robi. Finalny budynek często niewiele ma wspólnego z wizją architekta. Tak na prawdę, to co teraz się buduje często nie powinno się nazywać architekturą. Ale dobrze mieć w głowie takie przykłady, takich mistrzów i takich inwestorów.
A wracając do tej magicznej polany w górach La Tourette, to każdy może tam pojechać, braciszkowie przyjmują gości i można zasmakować tego świata i pomieszkać w celi mnisiej zaprojektowanej w najdrobniejszym szczególe przez mistrza. Nie żeby to było szczególnie przytulne miejsce, ale na pewno konsekwentne, niezmiernie i prawie nie zmienione do dziś, z ogromnym szacunkiem dla architekta.
Rozmarzona śnieżynka górska. Dobrego weekendu.
Idę sobie na łyżwy na imprezę a jutro do Krakowa na ślub i spotkanie i oby PKP się odśnieżyło...

2 komentarze:

  1. na łyżwy to ja też pójdę... ale dopiero w niedzielę po kościele... no chyba ze coś się w sobotę zmieni ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...