piątek, 16 października 2009

...dziś będzie o panu z Włoch, żeby trochę ocieplić :)
Tutaj jego anioł, ale chętnie wkleiłabym pozostałe fragmenty fresków, które zrobiły na nas wrażenie...
Najpiękniej pisze o nim Herbert w "Barbarzyńcy w ogrodzie" ale na żywo w Arezzo to dopiero gratka, nawet dla kogoś kto ceni mniej niż więcej i czystą formę :). Żył dawno temu bo w 1420 roku się urodził, przesiąkł architekturą co widać (perspektywa) i malarstwem nijakiego niderlandczyka Rogiera van der Weydena, to ponoć stamtąd te kolory, osobiście kojarzą mi się z Toskanią i tym dziwnym powietrzem, którego nie sposób oddać na żadnej fotografii.
Piero della Francesca ponoć był intelektualistą, uczonym, psychologiem, natchnionym malarzem świętych scen. Pochodził z małej mieścinki toskańskiej (najbardziej czarowne miejsca) i myślę sobie, że do dziś będąc tam można poczuć klimat i niewiele trzeba żeby zacząć malować, kolory, krajobrazy w końcu ludzie i tryb ich życia...hmmm polecam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...