wtorek, 30 marca 2010

...wieczór, ciepło, pachnie wiosną gdzieś zabłąkaną, jazda przez nocną Warszawę na rowerze przypomina fruwanie trochę. Lubię to bardzo. W dodatku jadąc 30 minut, błądząc, bo zachciało mi się nowej trasy, mając sprawne tylko przednie hamulce, przez które trzeba śpiewać żeby zagłuszyć ich dźwięk po dojechaniu pod drzwi słychać muzykę. Ktoś ćwiczy na oboju, przepięknie :) i tak stoję pod tą klatką z niemocy pochłonięta dźwiękami z Małej Łąki...a jak już w końcu wejdę do kuchni to pachnie bazylia i kiełki przez ten czas gdy się nie widzieliśmy poczyniły wielkie rośnięcie, a i cudo, które ma być balkonową pięknością też jakoś się wdzięczy. Ehhhh dobrze móc wrócić do tej namiastki przestrzeni, zwanej przez chwilę moją...

2 komentarze:

  1. Jak tak ładnie piszesz o Warszawie to aż chce mi się tam zamieszkać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. przyjeżdżaj :) upieczemy coś razem, posluchamy muzyki...no i na ten basen możnaby było wkońcu pójść :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...