czwartek, 13 maja 2010

...dziś trochę krainy dzieciństwa, Cappuccino w żywiole (szara kula w błocie podobna do psa). W tych wierzbach mieliśmy swoje "bazy", do których trzeba było się wspinać, przypominające misterne konstrukcje pająków, z gałązek przez chwilę zielonych. W końcu dwoje z nas zostało budowlańcami, a trzeci policjantem :))
Fajne to były czasy, bo choś siedzieliśmy na jednej wierzbie, to nasze podróże wykraczały poza wszystkie ramy czasowo przestrzenne.

...a dziś Warszawa, pełne słońce, sukienki powiewające na rowerze, koraliki, wiklinowe koszyki na kierownicy, a w nich kwiatki...na Służewiu, w sadzie koszą dziś trawę i tak pachnie, że można spaść z roweru...dobrego dnia :)

2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...