niedziela, 25 lipca 2010

Warszawa weekendowa. Na klatce pachnie obiadem, na każdym piętrze innym. Słychać dźwięki sjesty Kydryńskiego. Na niebie szmata, jak to mówi w bure, piątkowe poranki Mann. Rowerowy wmordęwind, sprawdziłam :) Merton na balkonie, w towarzystwie maciejki i dojrzewających pomidorów smakuje bardziej wyraziście. Dziś zakaz myślenia o projektowaniu, choć kreski tańczą i układają się w jakieś logarytmy, ale muszą poczekać. Wczoraj i przed wczoraj miałam miłych gości, bardzo...spotkanie po latach, plany może na wspólne rowerowanie po wyspach Bergamuta. Dwoje zakochanych ludzi, W w konikach, P w fotografii. Wspólna kawa, rozmowa, spacer po Łazienkach to przeniesienie w inny świat. Bardzo lubię...Podczas gdy Pola robi przepyszne konfitury gdzieś tam w londyńskiej kuchni, A zajada obiad i czyta o podróżach po Umbrii, gdzie w zeszłym roku pedałowałyśmy, dziewczyny wracają pociągiem z rowerowania po wschodniej Polsce, Miśki pewnie na działce, a Zuzanka liczy mrówki w trawie...i każdy robi coś swojego i trochę jest tu w moich myślach, zaznaczam na mapie kolejny ważny pkt do zobaczenia w podróży wakacyjnej. Żeby poczuć klimat to trochę balkonu...


4 komentarze:

  1. Trafiłaś! Pola zrobiła wczoraj dżem :)
    I Pola zrobi go więcej (wyszły dwa maleńkie słoiczki) bo Pola chciałaby maleńki słoiczek Panience podarować :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. już śliniawki pracują - cudnie Pola! bardzo się cieszę i też mam dla Ciebie słoiczek...

    OdpowiedzUsuń
  3. a u nas dwie nowe lalki i kolejne godziny spędzone na kulkach, zjeżdżalniach i z rodzinką... ale na działce nie byliśmy bo weekend w Rz. deszczowy oj mocno deszczowy

    OdpowiedzUsuń
  4. a po deszczu to Zuzi może lepiej by się chodziło bo mrów nie ma:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...