piątek, 3 grudnia 2010

afrykańsko

W Warszawie mróz, śnieg, mnóstwo soli i jej pochodnych solanek i różniastych specyfików powodujących znikanie białego błota. W biurze dziś trochę świątecznie, bo wyjeżdżamy do spa na jeden wieczór, w ramach orędzia świątecznego i oddechu od narodowej sprawy i nie tylko. Po tym kilkudniowym byciu glonojadem komputerowym, chętnie zamotałabym się w koc z kubkiem kakao i obejrzała jakiś film, np "Pożegnanie z Afryką", zamiast wbijać się w czarną sukienkę, malować się itp. Tu znowu działa ocenianie, bo to czy jesteśmy w stroju nurka (famajowego), czy w czarnej sukience, to nadal jednak tą samą osobą, tylko w innym futerale.
A wracając do Afryki to moja mała słabość, cały czas gdzieś obok. Marzy mi się Atlas w Maroku, kawałek drogi Nowaka. Wczoraj znalazłam u Kavki trochę afrykańskich klimatów i tak mi się przypomniało. A film z Redfordem i Meryl Streep bardzo kojarzy mi się z A, to dzięki niej sięgnęłam po niego znowu. Tak mi tu pasuje gorący film na podstawie książki zmrożonej dunki :) Mam ulubione fragmenty, obrazy, dialogi, pewnie jak każdy, ten z myciem głowy to dla mnie numer jeden. Kiedyś Pola pisała, że chciałaby żeby facet obciął jej włosy, to jest chyba obraz jakiegoś zaufania hmm...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...