poniedziałek, 13 grudnia 2010

zwyczajnie

Kudłaty wrócił do pracy (po dwóch tygodniach) siedzi sobie w drugim skrzydle ze słuchawka przy uchu. Na przeciwko niego najszczuplejsza kobieta biurowca, rozkłada dokumenty na podłodze i kładzie sie w nich z pisadłem. Są specyficzną parą pracowników - w jednym pokoju najwyższy i najchudsza :) Lubię kudłatego bo się nie poddaje, jeździ na rowerze do pracy i wskakuje potem w garnitur, teraz przybiega, no i ma prawie 2 metry wzrostu. Taki rodzaj żywego manekina.
Co do jazdy na rowerze, to M dzielnie przyjeżdża w kombinezonie nurka rowerowego, zakupił jakieś okulary do szlifowania i nie dość, że świat w nich wygląda cieplej to jeszcze działają jak gogle :) no ale M jest szwajcarem...Ja też sobie pojeździłam w piątek i było cudnie, opona wymieniona przez chłopaków jest kapitalna i wogóle nie wpadam w poślizg, a jazda jest przyjemna niczym na biegówkach. Może tylko nie powinnam jeździć z doniczka bazylii, bo ona akurat zimy nie lubi i po wycieczce padła trupem i żadna reanimacja nie pomogła. Zatem pesto nie będzie.
Weekend był bardzo rozmowny i wiecie co jest niesamowite? że przyjaciel wie kiedy jest ci cieżko, pakuje się i jedzie przez pół zimowej Polski żeby pogadać, posłuchać i być. Dziękuję.
P.S.
Muszę tu jeszcze wspomnieć o dzisiejszej dacie, i Polsce, i panu P i jego rodzinie, i wszystkich tych, którzy 29 lat temu musieli walczyć i  po prostu żyć.


2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...