niedziela, 23 stycznia 2011

teatr i nie tylko

Działo się sporo. Narodowa sprawa ciśnie i uwiera coraz bardziej i każdy dzień, niczym kreska wydłubana w tynku, mija powoli i nie napawa optymizmem. Ale nic to, widać już koniec.
W piątek mój gość zaprosił mnie do teatru na Woli na "Naszą klasę". Rzadko bywam na Woli. Ta dzielnica kojarzy mi się z cmentarzami i gettem, z historiami wojennymi i granicą wyrytą w chodniku, nie pozwalającą zapomnieć. Mieszka tam też N z biura, w kapitalnym miejscu na dachu :) powiedziała mi gdzie mam jechać, ale i tak wyrzuciło mnie gdzieś indziej. Zrobiłam sobie spacer, śnieg padał obficie i prawie nikt nie szwendał się po ulicach. Po dwudziestu minutach dotarłam do sklepiku spożywczego i kupiłam gruszki, pachnące i soczyste konferencje, za blisko połowę ceny z Ursynowa. A sprzedająca pani była niesamowita, zaczęłyśmy rozmawiać o teatrze, spektaklach i...ledwie zdążyłam :) a panią zapisuje na listę pozytywnie zakręconych. Spektakl trudny i robiący wrażenie, długo pewnie pozostanie z tyłu głowy. Wracałyśmy po nieużywanych torach tramwajowych rozprawiając o sprawności człowieka i starzeniu się ciała.
A potem już sobota i tak na prawdę trochę czasu na oddech, bieganko po rannym, śniegowym lesie. Hitem dnia była przesyłka z  Rzeszowa, z kartką dla babci i plikiem zdjęć z czasów studenckich, to było bardzo miłe. Wieczorem sąsiedzi i miłe spotkanie, teraz sobie patrzę na świeczniki od nich i jakoś tak cieplej od razu. A dziś wybrałam się tuż obok z aparatem, wróciłam jak bałwan, ale trochę polowałam :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...