poniedziałek, 3 stycznia 2011

z powrotem

Wczoraj, na jednej nodze wróciłam do stolicy. Pkp nie zawiodło :), co prawda niektórzy musieli wsiadać oknami, a konduktor upychał ludzi kolanem w wagonach żeby zamknąć drzwi, ale dojechaliśmy. Grunt w takiej podróży to mieć dobrą książkę, która wciągnie na tyle, żeby się nie przejmować skórczami nóg czy rąk. Zdziwiły mnie przekleństwa, którymi nas żegnano wyjeżdżając z peronu w Krakowie, ale lepiej czasami uwolnić różne złogi z wątroby, żeby w końcu dać sobie na luz.
W Krakowie ładnie, świątecznie, spotkaniowo. Nasze Święta tym razem bardziej stacjonarne, ale rodzinne, ciepłe i ze wspaniałymi prezentami, spacery tylko miejskie.
W tygodniu wyruszyłyśmy z Agą do sauny, a potem rozmów nie było końca, no i tarta z gruszkami. Lubię ich wszystkich, w komplecie.
Spotkałam się też z Iwoną, która przekonała mnie, że to nasze fajne miasto nieco skisło ostatnimi czasy branżowo. Mam nadzieję, że ten rok będą mieli dobry w Londynie i że w trójkę, bo to chyba najważniejsze.
Odwiedziłam też znajome miejsce, tym razem była Basia tylko i...dwaj panowie, którzy z sentymentu widząc światełko weszli do środka i się zaczęło. Spotkanie niezwykłe, a opowieści jeszcze bardziej. Skończyło się wymianą adresów i myślę, że znajomość z tak zacnymi lekarzami będzie niezłą pamiątką z tego miejsca :)
A potem już wyjazdowo. Zmaterializowali mi się ludzie, z którymi miałam kontakt tylko internetowy.
Jelenia Góra zamarznięta do szpiku kości,




podobnie przemarznięty Wrocław, który będzie mi się kojarzył z klimatycznym spotkaniem, w dziwnym, trochę filmowym lokalu przy dworcu z Polą i Dawidem, bardzo to były miłe chwile :)















Potem jeszcze powitanie nowego roku przy ognisku, na polanie, spacer po Suchej bez Kicka i kilka chwil rodzinnie.

Ot i dwa tygodnie minęły, listki roślinkowe przywiędły od tego czekania, teraz odżywają, a tu już się szykuje następna eskapada :)
a na koniec coś co dostałam

10 komentarzy:

  1. dobrze że jesteś! i do zobaczenia?!

    OdpowiedzUsuń
  2. I my bardzo dziękujemy! Ja szczególnie bo chociaż to była chwila to na długo zapadnie w mym sercu :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, ale romatycznie, sentymentalnie. Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. cześć dziewczyny:)
    Kasztelanka - widzimy się na sankach?

    Polka-spotkanie było super i musimy je powtórzyć, koniecznie :)

    Blanka-romantycznie, hmmm myślę, że trochę tak, zwłaszcza w pociągu:)) chyba tak trochę jest, że to co było, wspominamy z sentymentem ale kiedyś może będę tak pisać o Wawie:) pozdrawiam serdecznie i ciepło, z nad kubka czekolady:))

    OdpowiedzUsuń
  5. jasne że sanki w dłoń.... nie wiem tylko czy nie dokupic drugich... ale pewnie ostanie sie na tych....problem tylko z odnalezieniem sie w krynicy i tłumie... ale jakos może damy radę?

    OdpowiedzUsuń
  6. Krynica niewielka, zwłaszcza stok Jaworzyny, na pewno się znajdziemy:))
    super

    OdpowiedzUsuń
  7. Pytanko,piekne foty robisz ,..piekne, jakim aparatem ???jezeli to nie tajemnica...ja wiem ,ze nie od apaartu foty zaleza...ale od talentu i OKA, ale prosze, jezeli to mozliwe ,o namiarki na ten sprzet.Pozdrawiam.
    Ewa
    Ps.nie posiadam Bloga, ale bardzo czytuje, i dziekuje Wam blogowiczki

    OdpowiedzUsuń
  8. Ewa, dziękuję bardzo za dobre słowo :))
    Mój aparat to canon 350d, stary dziadek, ledwie pstrykający ale czasami się dogadujemy...

    OdpowiedzUsuń
  9. dziekuje za info , to bardzo mile, dziadek mowisz ???he he ale za to Jaki Jary !!!No to juz wiem ze to talent Twoj....zazdroszcze .Pozdrawiam cielutko
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  10. dzięki :) wiesz jeszcze obiektywy są ważne. Stare practikowskie szkiełka ze światłem 1.8 :)i kiedyś taki jeden ktoś polecił mi jeszcze 24-105 1:4L i to też jest fajne oko na świat.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...