wtorek, 29 marca 2011

Solec...

... tu mnie zawiało. Oczywiście w ostatniej chwili :) Tym razem mieszkanie wynajęłam, bo ładnie pachniało (kminkiem i cynamonem, może imbirem trochę też), a tak poważnie ujęło mnie całkowicie, do tego jeszcze pianino, mini balkon, fajny najemca i ...czerwone drzwi. Tak na prawdę w zeszłym tygodniu byłam umówiona kilka razy na podpisanie umowy, jedno mieszkanie okazało się, że ma czteropasmówkę za oknem, inne (pewniak) okazało się, że mąż z żoną wynajmowali osobno, co w finale dało stereo, mąż wygrał, ja zostałam na lodzie. Historii tyle, co ludzi. Szukanie tutaj mieszkania jest wyjątkowo dołującym zajęciem. Trochę mi szkoda sąsiadów, którzy zawsze byli mi bliscy i tacy pozostaną choć teraz nieco dalej niż 5 minut, sadu, który zakwitnie lada chwila, Poli, która mieszka po drugiej stronie i budzi mnie rano:) Z drugiej strony teraz będę mieszkała przy Łazienkach, w miejscu, które było w XI wieku portem solnym i najlepsze, że tutaj przypływała sól z Wieliczki:) Mam nowych sąsiadów, moich byłych najemców :) dużo się tu dzieje. Będę mogła wrócić do wystaw fotograficznych, jazzu, nocnych spacerów po starym mieście. Dwa minusy to brak internetu i piekarnika, co boli bo chleba nie będzie. Ale coś wymyślę.
Wkrótce moje foty, póki co materiały źródłowe i może takie coś, kompletnie niesamowite...

4 komentarze:

  1. może uda mi sie wycyganić piekarnik zewnętrzny?! moja mama takiego używa.... ale nie wiem czy nadal czy tylko z doskoku ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. OOO!!!! superowo...nawet nie wiedziałam, że coś takiego jest, myślałam o prodiżu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prodiż jest bardzo fajny :)
    Pomogę Ci wybrać!
    Pola myśli co rano o Tobie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo to miłe:)
    coś znajdziemy...małego i energooszczędnego...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...