środa, 18 maja 2011

dziwię się światu

a może, jak B mówi, trzeba zaakceptować to co się dzieje:)
Otóż pierwszy raz w życiu zadrzyło mi się dwóm bliskim osobom, w ciągu miesiąca zaledwie, wręczyć urodzinowe prezenty w postaci książki i niby to nic niezwykłego, ale oboje już dostali te książki wcześniej od kogoś innego. Dziwne to uczucie, bo w obu przypadkach wchodziłam do księgarni myśląc sobie o solenizantach i podchodziłam jak gdyby nigdy nic, właśnie do tego regału, tej półki i tej jednej książki. Przypadek? nie wierzę w przypadki.
Wczoraj usłyszałam o podróżniku rowerowym z Indii, który przejechał po świecie 90 tys.km i dotarł do Warszawy. Niby nic niezwykłego, a jednak, w Warszawie, na strzeżonym osiedlu z portierem, domofonem rower zniknął w czasie jednej nocy, zresztą nocy muzeów.
Warszawa eksploduje zielenią, kwiatami, kolorami, zapachami...

4 komentarze:

  1. Też o nim słyszałam, i co charakterystyczne dla "niepolaków" zdziwił się, ale z uśmiechem i bez złości czeka na rozwój wypadków... u nas też zielono,upalnie i słonecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. masz rację, uśmiech ma magiczny:) i uruchomiła sie cała akcja poszukiwania nowego roweru, niektórzy chcą oddać swój :))

    OdpowiedzUsuń
  3. ale chyba Ty nie! różowy famaj jest jedyny!

    OdpowiedzUsuń
  4. :))
    famajem to mógłby daleko nie zajechać...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...