wtorek, 24 maja 2011

Solcowe bycie

w zachwycie...Mieszkam już prawie dwa miesiące i tak mnie wciąga to mieszkanie, że zaniedbałam tu pisanie, rysowanie. Za oknem cisza, cenna to rzecz w środku miasta. Mnóstwo ptaszysk, z niektórymi się nawet polubiliśmy, ale tych dużych, czarnych nie lubię, bo buszują w moim ogrodzie. Ten ogród to trochę jakby taka trampolina do skakania, a pod spodem miękka zieleń kasztanowców niczym basen. Ładnie tu, choć wejście przez podwórko garażowe nie nastraja, obok śmietnika jeszcze mniej. Ten śmietnik to takie miejsce, gdzie można się stracić na zawsze, nieustannie rozgrzebany (te czarne, duże tam mają miejscówkę), śmierdzący i niczym ze smutnych amerykańskich filmów. Tuż obok jest sklep, specyficzny, pod względem tempa obsługi, wymogów do płatności kartą itp ale można tam kupić pyszne orzechy i owoce. Jeszcze dalej kultowy sklep z "Misia", panie w czepkach i fartuchach, zwykle zagadane na śmierć, a każda próba przerwania dyskusji kończy się dąsaniem, na ścianie płytki ceramiczne i haki masarskie z epoki, teraz zawieszone reklamami i workami, totalny odjazd. W ogóle wokół same parki, w którą stronę się nie wyjdzie zawsze trafi się do parku. Najbardziej lubię Łazienki ale i Rydza Śmigłego jest niesamowity, i ten mały ze stołami do pingponga też fajny. Do wyboru, do koloru. Ponieważ wiosna, to wszystko się zmienia z dnia na dzień. We mnie samej też, a i duchowo znalazło się tuż obok rozwojowe miejsce. Każdy dzień jest inny, każdy niesie ze sobą nowe odkrycia, niespodzianki i zwykle miłe. Wyjęłam farby, leżące na dnie skrzynki. Czyżby to czas na malowanie i twórcze bycie? zobaczymy, ale dobrze mi tu...również za sprawą różowego famaja i nie tylko...
Samo mieszkanie jest dość klimatyczne, S zostawił sporo świec, które nadają całości miękkiego, ciepłego światła, M zostawił mi jedno duże czarno-białe zdjęcie norweskie i tak jakoś domowo się zrobiło. Jeszcze zakupy w ikei i będzie po mojemu :)

2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...