środa, 10 października 2012

nowe

miejsce w Warszawie. Daleko od centrum, od Powiśla, zaś bliżej Białegostoku :)
Pocieszeniem w przeprowadzce, remontowaniu i ogarnianiu mieszkania po najemcach, jest piekarnik w kuchni :) i las, a w zasadzie lasek, kawałek dalej. Jest dynamicznie cały czas. Na początku myśleliśmy, że pomalujemy ściany, wyszorujemy wszystko i będzie miło i przytulnie. W miarę szorowania i malowania wychodzą kolejne kwiatki i tak M kuje łazienkę, zmienia blaty w kuchni i cyklinuje drewniane podłogi. Mały niewinny remoncik jest pruciem całego mieszkania. Ale jak skończymy będzie pięknie, choć równocześnie jestem przekonana, że wymyślimy coś nowego i zacznie się od nowa:)



Jakąś częścią siebie jestem rowerowo w wojennej Francji z A. Bobkowskim, poprzez niemożność oderwania się od jego dzienników, już dawno nie czytałam czegoś tak zgrabnie napisanego. Czytam wszędzie, w autobusie, w parku, na przystanku, w pociągu...i rysuję chudzielce dla amerykańskich wyrostków, ale sporo frajdy z tego mam.
Mniej za to badyli, aparat w kartonie, czasami tylko go wietrzę...





12 komentarzy:

  1. Życzę, żeby się dobrze mieszkało. Mnie ostatnia przeprowadzka trochę walnęła, ale nie ma tego złego...:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty też jesteś takim włóczykijem? ja mam przeprowadzkę dokładnie co 15 miesięcy i tak od 4,5 roku. Ale wierzę, że kiedyś w końcu wprowadzimy się do chałupy z kamienia i drewna, w górach i zostaniemy na dłużej...

    OdpowiedzUsuń
  3. i wtedy ja do ciebie przyjadę, albo juz tylko moje dzieci.... :* powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  4. mam nadzieję, że jednak to nastąpi wcześniej i dzieci, dziećmi ale my zdążymy usiąść na tarasie z kubkiem kawy i popatrzeć na góry w oddali...

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna kompozycja na parapecie. Niech Wam się dobrze i spokojnie mieszka!

    OdpowiedzUsuń
  6. a czy zamiast kawy może to być imbryk i herbata? :P jak tak to czekam....

    OdpowiedzUsuń
  7. Hazel:
    dzięki Hazel, póki co parapet jest częścią stałą i do zagracania, reszta wciąż ruchoma:)

    Kasztelanka:
    Mam taki fajny żeliwny i herbata z niego przednio smakuje, zatem może być herbata, z sokiem z leśnych malin.

    OdpowiedzUsuń
  8. pieknie...:-) nie mogę sie doczekać oglądania na żywo...

    OdpowiedzUsuń
  9. wszelki duch, Galosek :)) dzięki za odwiedziny i na te realne przyjdzie już czas wkrótce myślę, musimy jeszcze jakieś meble wymyślić i...zrobić
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  10. nat: piękan mała czerwień w kąciku:)

    OdpowiedzUsuń
  11. a dziękuję :)

    p.s.
    czy nat to NB? moja współtowarzyszka obiadów przy fontannie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nat: :) jasne! wszystko jasne! przyjemne miejsce tworzysz. się chce skosztować. ściskam!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...