środa, 15 maja 2013

małe podróże

w ostatnią pochmurną sobotę, spakowani z termosem pełnym kawy i drugim obiadowym wyruszyliśmy w stronę Lublina. Po mżawce na wyjeździe, wyszło piękne słońce i prażyło nas cały dzień. Okazało się, że Lublin jaki pamiętam z dzieciństwa to zupełnie inny Lublin, klimatyczny, może trochę rozsypujący się, ale czarowny. Zaułki niczym ze "Sklepów cynamonowych" Schulza, odrapane, nagrzane słońcem mury, w różnych kolorach ziemi, a to wszystko oprawione w soczystą, majową zieleń. Spacer po starówce wyjątkowy. Potem pojechaliśmy do Zwierzyńca i na Roztocze mijając po drodze rzepakowe pola, niebieskie niebo z białymi obłoczkami...W Zwierzyńcu uroczyście obiecaliśmy sobie, że wrócimy tutaj z rowerami i najlepiej wiosenną porą. Urokliwe wioski z drewnianymi domami, sosnowe lasy, leśne strumienie to kapitalne miejsce na rowerowanie.
A potem Rzeszów i spotkań moc.







2 komentarze:

  1. Ale fajne klimaty i piękne zdjęcia (jak zwykle!)
    Ciągle jeszcze nie dane mi było Lublina zobaczyć a bym chciała. Może więcej zdjęć jeszcze wrzucisz? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :) zastanawiam się, ale jak Cię zasypię zdjęciami to pozbawię być może tego czarownego zachwytu, który nam się udzielił, niezwykłości tego miasta. Bez dwóch zdań warto tam pojechać i najlepiej szybko, póki odrapany, z drewnianymi schodami w kamienicach, bzem w ogródkach i małymi sklepikami, warsztatami rzemieślników.
    no dobrze, wrzucę jeszcze coś :))

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...