poniedziałek, 8 czerwca 2009

...dziś będzie o historii ze wczoraj...
otóż idę sobie do dominików po ulewie całonocnej, między kałużami...zimno, buro, wszyscy jakby zaspani przemykają z twarzami w nastroszonych kołnierzach...na przeciwko facet - jakieś 190 cm wzrostu, z plecakiem na plecach idzie z głową pochyloną, w ogóle wszyscy jakby nurkowali w tych kałużach, nikt nie patrzy w oczy przechodnia...a ten nagle się cofa o krok, schyla i podnosi dwa...ślimaki - malusie, ledwie widoczne, z malusimi, zakręconymi domkami na grzbiecie i przenosi je na trawę...
jednak są jeszcze wrażliwi faceci...
ciekawe czy w tą stronę chciały iść...
a na focie moja stara znajoma Klementyna, pozowała mi przez trochę, ale małomówna była i w końcu schowała się do swojego domu...pomyślałam, że w środku pewnie ma jak Reksio w budzie...urządzone jak się patrzy, po ślimaczemu...
http://www.youtube.com/watch?v=Ya5ICVKUERg

1 komentarz:

  1. po ślimaczemu jak we własnym chociaż ciasnym domku...
    zawsze musi mieć pięknie!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...