Wczoraj byliśmy, jak co czwartek na badmintonie. Nie sądziłam, że tak może porwać ta gra i wiecie co? zeszłyśy z boiska mokruteńkie, ale wygrałyśmy, i to z facetami.
Jutro śmigamy w góry, ponoć bezśniegowe. W Warszawie za to leje...jest listopadowo, ale pogodą ducha da się trochę sytuację ocieplić, a z powodu piątku zawsze mamy specjalne humory, zwłaszcza S i nawet nowy kolega się wkręcił :)
Dobrego weekendu dla wszystkich zaglądających :))
a foty z zeszłego sezonu, z okolic mojej polany

p.s.
byłabym zapomniała, a przecież dziś urodziny bloga, aż nie mogę uwierzyć :) tak się to zaczęło...
Anonimowa (ale nieprzypadkowa i niespamowata) wiadomość: http://www.digart.pl/praca/6142523/ZAPROSZENIE.html
OdpowiedzUsuńdzięki Anonimie, choć znam twoje imię :)
OdpowiedzUsuńto mistrzyni gatunku...
A jednak na Twoją cześć spadł śnieg:)
OdpowiedzUsuńbyło cudownie śniegowo i tak pięknie, że do teraz słów mi brak :)
OdpowiedzUsuńLubię Twoje zdjęcia:) Bloguj dalej!
OdpowiedzUsuńDzięki Aga :)
OdpowiedzUsuń