10 lat temu
niedziela, 13 grudnia 2009
...dziś z Nowego Świata...
Do Warszawy przybył mróz, jazda na rowerze przypomina jazdę na nartach, tylko gogli brakuje...
Okazało się, że w mojej nowej przestrzeni mieszkają niezwykli ludzie. Rankiem spotkana pani, która niemal wprowadziła mnie do bloku a potem przez pięć minut przekonywała, że jednak zmieszczę się z rowerem do windy, że mi pomoże i że szaleństwem jest wnoszenie go na drugie piętro, do tego ten uśmiech, troska - odjazd. A wieczorem zamek w drzwiach zamarzł i szykowało się niezłe oczekiwanie ale nagle wyrósł niczym z pod ziemi facet z dziwnym psem. Kiedyś go sfotografuję, jest odjazdowy, bardziej przypomina jakieś egzotyczne żyjątko, dzikiego zwierza, czarna masę ciekawsko wpatrującą się w każdego. Jednak jego pan jest skutecznym klucznikiem, dzięki któremu nie zamarzłam pod drzwiami :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)



briard? brodacz hmmm lub inne duże cielątko?
OdpowiedzUsuń:) o widzisz Ty byś wiedziała co to za smok...
OdpowiedzUsuń