niedziela, 23 maja 2010

...między plenerem foto a wystawami, które zaraz muszę pojechać zmontować, udało się upiec pierwszy w życiu chleb, ze słonecznikiem i czarnuszką...pyszności, nie sądziłam, że tyle frajdy można mieć z takiej zabawy :) Wydaje się, że to czary jakieś. Karmisz taką breję przez cztery dni, potem robisz z tego więcej brei, rośnie, wkładasz do piekarnika i ot wychodzi - cudo. Nieziemsko pachnie, jeszcze lepiej smakuje, zwłaszcza ciepławy z masłem. Polecam każdemu, to bardzo dobra lekcja uważności i zachwytu najmniejszymi rzeczami dnia codziennego.
Dziś też kolejne odkrycie niesamowitej Warszawy z ulicy Próżnej, ale to w następnym poście.
koniecznie z muzyką 






2 komentarze:

  1. czy my też będziemy mieli szansę spróbować tego cuda?!

    OdpowiedzUsuń
  2. tego cuda już nie ma :( nie wiedziałam, że na parapecie mieszkają krasnoludki i wszystko zeżarły, rano się budzę ...a tu okruszki,
    ale jak będę jechała do Rzeszówka to upiekę :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...