piątek, 4 czerwca 2010

...wczoraj spędziłam niezwykły dzień w niesamowitym miejscu, ale o tym więcej jak zrzucę zdjęcia. Było pięknie i...kolorowo. Wieczorem pojechałam sobie do znajomków i...wracałam w burzy, niby kawałeczek ale przelało mnie do żywego, w dodatku bałam się gazować bo pioruny łomotały, na poboczu drzewo z korzeniami wyrwane. Szkoda, że nie miałam aparatu w osłonce nurkowej, bo spotkałam dwóch manekinów na bosaka, siedzieli na przystanku z podwinietymi spodniami do kolan, fryzurami prosto z pod rynny, za to uśmiechy maksymalne. Podjechał autobus oni wsiedli, mi też wskoczyło zielone światło i popłynęłam dalej z nogami na kierownicy, na szczęście z górki...
Zastanawiają mnie te atrakcje klimatyczne, wulkan, powódź, osuwiska, burze z wyrywanymi drzewami. Noe, Noe...chłopaku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...