środa, 11 sierpnia 2010

nie ma to jak porządnie zmoknąć...

Wczoraj pędziłam na rowerze w deszczu i...wpadłam pod samochód, skręcający tępo na zielonej strzałce. Dobre Duchy jednak pomogły na mokrych pasach ślizgiem wyjść z całej sytuacji w jednym kawałku, a i famaj cały i zdrów. Serce zaczyna bić dopiero po kilu dobrych chwilach. To zawsze taki trochę zimny prysznic i chwila zastanowienia dokąd, po co???
Dobrze, że za tydzień jedziemy na wakacje, że można się będzie oderwać.
M, nasz szwajcarski kompan od narodowej sprawy, upiekł dziś pyszne ciasto z borówkami. Kapitalne jest to,  że wszyscy, z nim na czele jesteśmy oczekujący przyjścia na świat jego synka Ivo. Tak zajadamy to ciacho i reagujemy na każdy telefon i zmianę w głosie :) a Ivo po prostu sie nie śpieszy i ma się urodzić w domowym zaciszu.
A skoro o domowym zaciszu, to kuchnia już jest i nawet pracownia, i taras, i do przodu...dom, którego sercem jest kuchnia i mam nadzieje, że Pola ją kiedyś odwiedzi :)))
dziś też nie moje, ale klimat odjazdowy...

3 komentarze:

  1. klimat jest niesamowity na tym zdjęciu... tak się zastanawiam czy to żyrandol ze świetlików? hihihi

    OdpowiedzUsuń
  2. myślę, że jednak podłączony do prądu...
    wiesz, że świetliki to tylko samce i przez chwilkę dopóki nie znajdą samicy a potem już nie świecą:)

    OdpowiedzUsuń
  3. hihihi co te baby robią z chłopów - CIEMNIAKÓW!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...