niedziela, 3 października 2010

biegnij...

No właśnie. Wiedziałam, że będzie mi przykro jak nie pobiegnę, ale strach wygrał i co...i proszę - znalazłam się na Legii i mogłyśmy poczuć atmosferę biegu 10 tys ludzi :) Atmosfera cudna, manekiny ożyły ! uśmiechały się, rozmawiały ze sobą, biegły stopa w stopę...oj widok to niezapomniany.
Miałyśmy swoją przedstawicielkę :)




A poza tym było przepięknie dziś, złota jesień na każdym drzewie, słońce niczym we Włoszech, błękitne niebo. Pospacerowałam z gośćmi, odkryłam nowe miejsca i wróciłam, one też, do Krakowa.
A wczoraj zabawiliśmy chwilę w szanciarni i było jak na starej łajbie :) ano i bliny się udały, smakowały ale następnym razem będą lepsze i więcej :)


8 komentarzy:

  1. pomimo jesieni biegająca warszawa była niesamowicie zielona - widziałam w TV :D

    OdpowiedzUsuń
  2. no, aż ciarki przechodziły po plecach...w przyszłym roku startujemy a Wy przyjedziecie kibicować, ok?

    OdpowiedzUsuń
  3. tak jest! tylko daj znać wcześniej

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja Znajoma biegła :)
    Znasz bloga Hanki Do mety?
    Ja jestem słaba w bieganiu :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam, ale poproszę linka :)
    Pola znam takich co to w ogóle nie mogli biegać, a teraz w maratonach śmigają. Wszystko jest w naszych głowach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A wiesz, że na bezdech można umrzeć? :D
    Odpiszę dzisiaj!
    Leń jestem ostatnio :/

    http://domety.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. czasami trzeba poleniuchować :)
    bezdech? wystarczy puls mierzyć, nie trzeba odrazu być sprinterem, a wiatr we włosach i cudowne uczucie płynięcia nie do porównania z niczym innym...
    dzięki za linkę

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...