piątek, 29 października 2010

piątek

To fajny dzień. Wchodząc do mieszkania z famajem na grzbiecie, kapustą na bagażniku i gruszkami w koszyku włączam radio a tam ...Waglewski, cudny taki, że aż musiałam usiąść w bojowym stroju w fotelu i zawisnąć w ukochanych dźwiękach. Potem "dzień dobry kocham cię, już tobą posmarowałem chleb" Strachów na lachy. A jak już miałam włączyć czajnik z wodą na herbatę zaczęła się lista i to od Pearl Jam.
A jak już włączyłam i do piekarnika włożyłam ostatnie grzanki zaczęły się wspominki bo to 1500 lista przebojów. Teraz siedzę z herbatą aroniową - Basiu dzięki za pyszny sok, na stole żółte chryzantemy, uwielbiam je w każdej odmianie. Nie lubię za to dyń, chyba, że pestki do granoli, a każda zupa czy ciasto przyprawia mnie o mdłości. To pewnie przywiozłam jeszcze z Bostonu, gdzie raz jedyny w życiu dane mi było pójść na bal halloween w przebraniu czarownicy, nie cierpię psikusów albo cukierków, gumiastych pająków i całej tej cukierkowo potwornej oprawy. Wolę nasze święto.
Przeglądam blogi a tam dyniowo, jednak w tej pomarańczowej masie można znaleźć niezłe perełki.
Ludzie są niesamowicie kreatywni, mają morze pomysłów, a najważniejsze, że je realizują. Ostatnio wpadają mi w ręce różne takie cuda, jak na przykład to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...