poniedziałek, 24 stycznia 2011

plany, plany fajowa jazda

Mieliście kiedyś tak, że coś się działo bez Waszych planów i założeń. Mam tak często, ale uczę się akceptować i nie stawiać oporu, nie chcieć tak po ludzku tego przekombinować. Tak miałam z Warszawą. W ciągu jednego tygodnia okazało się, że jadę do stolicy, choć to było ostatnie miejsce, gdzie mogłabym w swoim mniemaniu żyć. A tu pstryk :) Przyjaciele wyjeżdżają do Holandii i chcieliby żeby ktoś się zaopiekował nowym mieszkaniem, a ja po 10 minutach za namową Kuby, wychodzę z gabinetu prezesa z umową w ręku. Przypadek? Wcześniej było tak z USA. Szybka decyzja po studiach, nie ma pracy, zatem w świat. Odbiór dyplomu, a dwa dni później w samolocie. W kieszeni adres (na wszelki wypadek) jak już przestałam się spierać z sobą ,okazało się, że to adres do przyjaciela, a teraz sąsiada nawet :) Przypadek? Kiedyś wymyśliłam sobie Norwegię na rowerze, przekombinowałam, Norwegia wróciła po latach, zaczęłam szukać informacji a znalazłam faceta, w którym się zakochałam, tym razem on przekombinował. Przypadek? Od kilku tygodni nawiedzają mnie agenci, mieszkanie jest wystawione na sprzedaż. W gabinecie prezesów trwa spotkanie i losowanie osób, które od następnego miesiąca będą pracowały na Ukrainie. Jestem zmęczona tym miejscem, a bardziej ludźmi, manekinami. Przypadek?
Życie jest fascynujące, porywa i jakby tak nie kombinować, to tyle szczęścia dostajemy na tacy, ot tak po prostu...nie ma przypadków.

2 komentarze:

  1. Ja też nie wierzę w przypadki:) Szczęścia Ci życzę w takim razie, gdziekolwiek ono miałoby być.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...