czwartek, 17 lutego 2011

jeden, taki sobie bałwan

udało mi się  wczoraj rozweselić manekiny w metrze. Codziennie śmigam po Warszawie na rowerze, czasami na przejściu ktoś stuka się w czoło widząc mnie, ale to tylko prowokuje jeszcze bardziej :) Ostatnio jest mroźno, co daje efekt jazdy na nartach. Wyglądam trochę jak ruski zabójca, bo na twarzy mam maskę z pianki, widać tylko oczy, kask i kaptur od termicznej kurtki, a na nogach spodnie nurka rowerowego. Wczoraj miałam jeszcze na sobie sukienkę i wystawały falbanki, wsiadłam do metra żeby być szybciej i cały wagonik się ożywił. Manekiny zaczęły się uśmiechać pod nosem i z czerwonymi polikami mogłam odpowiedzieć tylko tym samym. Szkoda, że reagują na człowieka tylko jak inaczej wygląda, ale dobre i to. Wtedy jakoś łatwiej zagadnąć.
p.s.
narodową sprawę zamieniłam na hotelowe wnętrza bardzo znanego architekta, które mam szansę spolszczyć. Szefowie, prezesi i wszyscy wielcy na wakacjach, więc cisza przed burzą...

5 komentarzy:

  1. Tylko za bardzo nie spolszczaj:)!!!

    Ja przestałam jeździć na rowerze jak mi się kółeczko trochę wygło kilka lat temu:)
    Muszę chyba wrócić jak tak czytam jaką to innym przyjemność sprawia.

    No i gratuluję sukcesu w metrze:)

    OdpowiedzUsuń
  2. kilka lat temu? to już samo się wyprostowało:) coś Ci wyślę na zachętę rowerowania...

    najchetniej bym nie zmieniała :) ale wiesz, że prawo budowlane...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe co ty byś mi mogła mi wysłać żeby mnie zmienić:) Rower z motorkiem chyba.
    Od kilku lat uprawiam taką dyscyplinę jak ROZPOŚCIERANIE się na krześle przed komputerem:P))

    OdpowiedzUsuń
  4. hmmm myślę, że to dyskwalifikacja a nie dyscyplina:)))też to uprawiam, ale do życia potrzebuję jeszcze endorfinek, a rower jest w tym dobry.
    Chciałam Ci wysłać ale znalazłam tylko pracowniany mail...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ślij na pracowniany - dojdzie do mnie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...