środa, 9 lutego 2011

z zaskoczenia

Ostatnio cały czas jestem zaskakiwana, często nieprzyjemnie, ale wolę pamiętać te przyjemniejsze :) Czyli B z czarnym kubkiem np, który po zalaniu herbaty zmienia się w fotografie z naszych eskapad rowerowych, wczoraj M z biedronkami, śpiewanki z Rzeszowa, Janda w spektaklu, a nawet słońce, które wyszło po miesiącu zza gęstych chmur. Czytam Manna, nadal i główny bohater wpadł na pomysł (co u niego trochę wydaje się dziwne, bo jednak rozmyślanie to główne działanie Hansa). Otóż dowiadywał się kto w uzdrowisku jest umierający, kupował kwiaty i zachodził w odwiedziny. Pomysł szlachetny, a radość w ostatnich chwilach życia niezwykła. Przypomniało mi się jedno zaskoczenie, takie zwyczajne. Kiedyś znajomy, który znalazł firmę, w której pracowałam, w trzy sekundy zakręcił sekretarkę (bezwzględną) i wszedł na salę korporacyjną z trzydziestoma osobami, z kwiatami :) Tak sobie pomyślałam dziś, jadąc na famaju po Warszawie, że gdyby tak tym manekinom dać kwiatek w tym pędzie, czy zorientowaliby by się? czy wyrzucili do kosza jak ulotkę? chyba to przetestuję, niech no tylko wiosna przyjdzie i w parku wyrosną stokrotki...
a na poprawienie humoru przedwiośnia, pies reklamujący okulary, który mnie rozbroił :)

2 komentarze:

  1. Aż tak nie wierzysz w ludzi?
    Zorientowali by się.


    .... chyba;))

    OdpowiedzUsuń
  2. ależ wierzę, dlatego te kwiatki dla manekinów :) tak na prawdę chciałabym żeby podnieśli głowy do słońca i się uśmiechnęli, tylko tyle...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...