sobota, 16 kwietnia 2011

jedno takie miejsce

Przyszedł czas ma odwiedzenie Hal Mirowskich. Spodziewałam się czegoś podobnego do włoskich, no może niemieckich targów warzywno-mięsno-rybnych, a tu masz, chińszczyzna. Przykre to, bo przecież mamy tyle dobrego a tak nie umiemy tego promować, za to połykamy tandetę wszelakiego rodzaju. Weszłam do hali a tam market, ręce mi opadły, tym bardziej, że po wyjęciu aparatu okazało się, że pani z mięsnego chce ode mnie zezwolenia na robienie zdjęć. Przekonałam ją, że jej stoisko zupełnie mnie nie interesuje a sam budynek, niesmak jednak pozostał. Na zewnątrz było już całkiem fajnie ale to stoły na wolnym powietrzu, z kwiatami i owocami i fotografowanie nie było problemem. Same hale wołają o pomoc, rozsypują się tragicznie, aż boli traktowanie, owijanie siatką, żeby rzeźby nie spadały na głowy. Sam pomysł i realizacja pierwotna kapitalna, proporcje, detale. Jednak, jak większa część Warszawy ucierpiały w Powstaniu Warszawskim, a potem odbudowane socjalistycznymi rękami zostały zniszczone.







1 komentarz:

  1. Przykre to wszystko-architektonicznie,ale i promocyjnie! Ale pozostałe fotki kolorowe i optymistyczne!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...