niedziela, 26 czerwca 2011

górskie opowieści

Niby nic niezwykłego, bo góry.
Dla mnie napęd, odwieczna tęsknota za przestrzenią, wiatrem, słońcem, lasem, niebem. Wszystko jakby bliżej, problemy znikają, wszystko jakby mniej istotne, za to frajda z każdego kroku, z zapachów i widoków. A tym razem widoki nieziemskie.
Bo chmury niczym z obrazów, kolory nieba od skrajnie granatowego do lekkiego błękitu. Po naszej całodziennej prawie wędrówce weszliśmy do schroniska i w tym momencie na zewnątrz zaczęła się burza, a zaraz potem pojawiła się tęcza.
Dzień zakończył się niezwykłym zachodem słońca. Było zjawiskowo.
A skończyło się na polanie.
No i chciałam kogoś zarazić górami, lubię zarażać :) czy się udało, czas pokaże...
Ten przedłużony weekend to także spotkania,  u A w klimatycznym mieszkaniu, co bardzo cieszy i jest dowodem na to, że po burzy zwykle jest tęcza.
Kraków wiankowy, tonący w ludziach, szybko z niego zmykaliśmy, mając w środku jeszcze spokój zielonych gór.
A teraz Warszawa, resztki zachodzącego słońca muskają kamienice na przeciwko, w radio minimax...

4 komentarze:

  1. O tak ma być ... na zawsze ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za śliczny rysunek i proszę o więcej i na maila :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "niby nic"? ech... zazdrość, zazdrość - jak ja tęsknię za takim "niby nic"...
    pięknie napisane i fotograficznie udokumentowane; klimatycznie tu - jak zwykle

    OdpowiedzUsuń
  4. dzięki Kasiu :)to ja będę jak gdyby nic pisać tu żeby i dla Ciebie wystarczyło...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...