była sobie kiedyś kobieta zwana baba jagą. Nosiła się na czarno. W upalne dni chodziła pod czarnym parasolem. Na uszach miała narośla, niczym kolczyki, co ją wyróżniało spośród innych. Miała zimne, przeźroczyste oczy. Mieszkała w małym domku, zamiast kota miała myśliwskiego psa i w swoim starym sadzie poteżną czereśnię, a owoce z tego drzewa wydawały się być najsłodsze na świecie, bo zupełnie niedostępne. Budziła się wcześnie i od rana przystępowała do koncertowania na progu solidną drewnianą pałką o dno metalowej miednicy. Taką ją zapamiętałam. Teraz sad zarósł, czereśnia została pocięta do kominka przez koneserów drewna nieswojego, najlepsze gruszki na świecie zachowały jeden konar, mały domek zarósł dzikim winem i jesienią jest magicznym tworem, pożarty w całości z drzwiami, schodkami i oknem. Obok sadu była stara stodoła. Dla nas czarodziejska. Będąc dziećmi zaglądaliśmy przez szpary do środka i snuliśmy nieziemskie opowieści, dziś takie zaglądanie grozi kalectwem, bo kolejne wiatry halne rozbierają ją na cząstki i odsłania się tajemnicze wnętrze. Zostały jeszcze deski z głebokimi słojami, jakby rzeźbionymi wiatrem, deszczem i słońcem, dachówki i wapienny kamień na słupkach z odbitymi muszlami. Znalazłam kawałek tego świata...
8 lat temu
pamiętam opowieści mrożące krew w żyłach o babie jadze z sąsiedztwa! Mistyczne to wszystko...
OdpowiedzUsuńWiele, wiele lat temu moja córka będąc ze mną w pralni zaczęła nagle potwornie płakać i uciekać.
OdpowiedzUsuńKiedy ją zapytałam co jej odbiło, z glutem przy nosie pokazała palcem pewną panią w kolejce i powiedziała na cały głos: BAAABA JAAAGA!
Myślałam, że zapadnę się pod ziemię i czym prędzej wyszłam:)
;)
OdpowiedzUsuńno nieźle Bea :)
OdpowiedzUsuńKasztelanka a Ty ją pamiętasz? tą naszą?
Ta baba jaga z sąsiedztwa widząc kiedyś moich znajomych stanęła i z rękami na biodrach krzyknęła: jestem baba jaga, rozbierajcie się do naga! była nieprzewidywalna i nieobliczalna...ale też ubarwiła nasze dzieciństwo :)