Kusi mnie już od czasu jakiegoś wspomnienie o ceramice. Lubię taką szkliwioną, z harysem, grubościenną. Ciężkie i nasycone kolorami talerze. Kojarzą mi się z Włochami, Hiszpanią, trudno dostępne w Polsce, a jak już to potwornie drogie. Kiedyś lepiłam i stąd może sentyment :) nie takie ładne, nie z takiej gliny, nie takimi szkliwami. Jakby uboższą wersją wszystkiego i wtedy poprostu najbardziej podobała nam się surowa, wypieczona glina szamotowa, średnio nadająca się do użytku bezpośredniego. Na studiach było to zajęcie przynoszące jakiś dochód, w przeciwieństwie do pracowni projektowych zatrudniających za darmo, lepienie pozwalało spełnić małe studenckie marzenia. Poznałam tam fajnych ludzi, w zasadzie same baby, bardzo twórcze, inspirujące, z niektórymi znajomość trwa do dziś. Niektóre tworzą teraz coś innego, jak np.: ta Pani. Ale glina i to co pochodzi z ziemi bardzo przyciąga i cieszy.
Tak sobie zajrzałam do sklepiku neest i miedzy innymi znalazłam Karin Eriksson i jej skarby.
Pisząc tego posta zerknęłam co tam nowego u Li i proszę :) u niej też piękna ceramika...
8 lat temu
O jak mi miło:))) Dziękuję
OdpowiedzUsuńDziwna sprawa z tą ceramiką. Ja nie potrzebuję jej mieć. Lubię z nią przebywać i właśnie po to będę miała ogroooooomny sklep z tąże:))))
..... kiedyś
..... za kilka lat
..... mam nadzieję:))
Nigdy nie próbowałam niczego ceramicznego wytwarzać. Kiedyś muszę spróbować.
Pozdrawiam
Li to jak ten sklep otworzysz, to zakupy zrobię, sądząc po Twoim upodobaniu do ładnych rzeczy, ceramika może być wyjątkowa...
OdpowiedzUsuńPolecam zanużenie rąk w glinie, odprężające to bardzo i z taką nutką niespodzianki, bo nigdy nie wiadomo co z pieca się wyjmie :)
Co do mienia, masz rację to tylko rzeczy i póki się błąkam po świecie też trudno inwestować w coś, co nie przetrwa kolejnej przeprowadzki, ale zwykła sałata na takim talerzu to dla mnie wyjatkowy smak, może za bardzo jem oczami:)a kakao z takiego kubasa w kolorze nieba...hmmmm zepsuta jestem :)
pozdrawiam serdecznie
jakie tutaj piękne rzeczy. aż się dusza raduje. Dziękuję za moc inspiracji.
OdpowiedzUsuńi dzięki za komentarz kiedyś kiedyś - dopiero teraz go znalazłam, bo jednak zdecydowałam się nie przenosić :-) "Moje bieguny" czytam :-) Znów jestem pod ogromnym wrażeniem. I dalej szukam swojego bieguna :-) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńAga, powinnaś teraz spróbować koła i kręcenia garnków, czy jak to się zwie:) Najfajniej kręci się kubki, które po drodze gdzieś stają się miskami lub doniczkami;) W moim wydaniu to straszydełka, ale w Twoim to byłyby niezłe cuda!
OdpowiedzUsuńoj If, nie wiem czy umiałabym, koło to nie takie tam, ale faktycznie trzeba spróbować w tym życiu:)
OdpowiedzUsuńOj umiałabyś umiała!! To bardzo proste w gruncie rzeczy, a strasnzie fajne. Jeśli fajne dla tkaiej lewizny artystycznej jak ja, to sobie wyobraź co dla Ciebie! Ale byśmy wszyscy mieli piękne serwisy porcelanowe!!:)
OdpowiedzUsuń