plecak wgniata w chodnik, statyw ciągnie w dół, torba urywa ramię i nie mogę jej na chwilę nawet spuścić z oczu, co tam najważniejsze dokumenty, pieniądze, aparat. Niczym rasowy muł wsiadłam do porannej 17, tramwaju-gumowca, w tych godzinach zawsze bardziej pojemnego niż przewidziała fabryka. Wszystkich uwiera moja osoba, ale to nie tak jak z brzuchem, że wciągniesz i jeszcze pan, albo pani się zmieści. Jadę czując na sobie niechętne spojrzenia, ale ludziska ja właśnie jadę na WAKACJE :) i najbardziej nawet złośliwe komentarze mnie nie zatrzymają...
dla Was wszystkich dobrego czasu, odezwę się wkrótce.
8 lat temu
wracaj i opowiadaj! :) czekam...y :D
OdpowiedzUsuńwłaśnie wróciłam i lada dzień ogarnę świat i napiszę o wrażeniach hiszpańskich i fotograficznych...
OdpowiedzUsuń