poniedziałek, 9 lipca 2012

smażalnia

Pierwszy raz góry zostawiliśmy w spokoju, a to przez burze i wypadki w Tatrach. Poczekają, wyjścia nie mają :) Fotografowanie też utrudnione, bo najlepiej przed 5 rano, a to trudne logistycznie no i z łóżka trudno się wyczołgać. Ale są jeszcze wieczory, z czarownym światłem (nr 8). W sobotę posiedzieliśmy w ogrodzie w gronie znanym i lubianym, ciesząc się smakami wczesnego lata, a potem stoczyliśmy mecz badmintonowy w czwórkę, generalnie chyba wygrały komary. Chciałabym móc wyłączyć jakoś ten upał, nic nie pomaga, cała energia idzie na chłodzenie i obmyślanie jak wrócic do równowagi...półpodpieczona wysyłam nr 7, 8 i 9.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...