jak słyszę ten głos, to widzę Kraków...
Zaś jak Kraków, to już całkiem blisko w Beskidy, na Babią Górę. Często w święta pakujemy plecaki, herbatę do termosu, kanapki, świąteczne ciasto, suszone jabłka, umawiamy się gdzieś po drodze i wspólnie wędrujemy. Wtedy fajnie się gada, planuje wyprawy, pozuje do zdjęć. Czasami na wierzchołku prawie zwiewa i wtedy po prostu się jest, nie mówi się "cześć" tym w drugim kierunku, ale unosi dłoń i dzieli z nimi radość z dotarcia na szczyt i wspólnie podziwia widoki.
kawałek tego świata
8 lat temu
Byłam na Babiej 29 grudnia, było pięknie...
OdpowiedzUsuńAnaberry
to się spotkałyśmy :) dokładnie wtedy tam byłam i fotografując straciłam rękawiczkę w wietrze, wiało po babsku :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Anaberry
:) An.
OdpowiedzUsuń