wtorek, 22 stycznia 2013

tradycja

naszych babskich wyjazdów, średnio 3 razy w roku, urodzinowo jest niezwykła. Każda z innego świata, zawodowo na różnym etapie. Życiowo zwykle też, bo i panna się znajdzie i rozwódki i mężatki. Ale to nie istotne, bo przychodzi dzień spotkania, pakujemy plecaki, narty, rakiety śnieżne zimą, zaś zwiewne rzeczy latem. A skoro urodziny to są też prezenty, ale robione ręcznie przez nas i to poprzeczka rośnie z roku na rok. Wyjazdy są zawsze górskie, nawet jak ledwie ciągniemy nogę za nogą, bo kondycja nie taka, to karawana wędruje. Czasami są to Rysy, czasami góra w Beskidach nie przekraczająca wysokości 1000 m.n.p.m. Często latem leżymy w trawie godzinami na jakiejś polanie i rozprawiamy o świecie, w zimie wędrujemy do schroniska z sauną, żeby wieczorem zrobić sobie w niej wieczór piękności :) No i właśnie w ostatnią niedzielę obudziłyśmy się na Rysiance, piękne i odmłodzone, zastawiłyśmy schroniskowy stół specjałami, bo jedzenie to część składowa tych wypadów. Jest domowy chleb, konfitury, ciasto...
Myślę sobie, że ostatecznie pogoda też nie jest ważna, bo skoro już zjechałyśmy się, nawet z różnych części Europy, jak ostatnio, to nawet gęsta jak mleko mgła nie jest w stanie nas zatrzymać.
dzięki dziewczyny za te spotkania...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...