Ostatnie trzy tygodnie nie były za bardzo wędrowne, bo albo skwar był niemiłosierny i wtedy lądowaliśmy w naszym ulubionym ogrodzie dla dzieci, bądź w parku, albo padało i wtedy spacery były targowo zakupowe w chuście. Byliśmy też między czasie na południu Polski i na północy ostatnio, na targach designu, na kilku wystawach, między innymi w centrum sztuki współczesnej i wczoraj na wystawie rocznej ASP w Warszawie. W kilku księgarniach. Udało mi się też oddać projekt, trudny, bo rysowany na akord, w między czasie i w nocy, trudny ale i oczyszczający i odrywający od domowej krzątaniny. A teraz foty uwolnione w końcu z wnętrza aparatu.
To z południa, z zielonych zbóż, łąk i ogrodu
a te z północy, z dzikiego Gdańska, jakiego nie znałam
na koniec zaś rowerowi lodziarze parkowi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz