Nasze okolice to największe kontrasty stolicy chyba. Tuż obok walących się bud sklejonych z odpadów blachy, siatki, pustaków i nie wiadomo czego, stoją nowoczesne wille z japońskimi ogrodami. Kiedyś Wam to pokażę na zdjęciach, a dziś druga strona tego bałaganu, dosłownie bo trzeba przejechać przez tony śmieci przy ogródkach działkowych żeby się znaleźć w rezerwacie przyrody, z dzikimi ptakami, pięknym jeziorem, a wszystko to jakieś pół godziny na rowerze od centrum Warszawy. Po drodze jeszcze kanał, dla mnie jak z Holandii, zaniedbany kompletnie ale można jeszcze przejechać zarastającą ścieżką rowerową. Wkrótce zazieleni się na dobre, teraz bardzo subtelnie zielono, za to pachnąco owocowymi drzewami. Zdjęcia tylko z telefonu nie oddają klimatu w całości, ale miejsca zadziwiające. Wracając, natknęliśmy się na sforę psów hodowanych na ogródkach działkowych i uciekaliśmy ile sił w kołach więc nie mamy zdjęć powrotnych. Na pewno tam wrócimy jeszcze.
9 lat temu
Taka polska rzeczywistość. Duży potencjał, ale często niedopieszczony, słabo wykorzystany, zaśmiecony, zarośnięty. Akurat dziś pisałam o tym u siebie, zapraszam w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńLubię odkrywać takie miejsca, jak to o którym piszesz.
Fajne są takie odkrycia, masz rację:) zaglądam do Ciebie...
UsuńKanał jest pozostałością po fortyfikacji w tym miejscu. To po prostu fosa :)
OdpowiedzUsuńOki, fosa fosą ale jest park krajobrazowy, jest ścieżka rowerowa nie uczęszczana albo bardzo rzadko i jakoś taki smutek z tego bije, że takie miejsce się marnuje. Jak zrobiłam zdjęcia to skojarzyły mi się z Holandią. Gdzieś czytałam, że kiedyś jeździli tutaj na łyżwach...
UsuńBo to jest odludna okolica. Mieli coś budować w pobliskich "wioskach", bo miejską zabudową tego nazwać nie można (kiedyś widziałam za dzisiejszą trasą kury i świnie), ale utknęło, a raczej przeniosło się na Żoliborz. I teraz jest to lumpenploretariackie lokum. Czasem ludzie biegają z rana i wędkarze coś łowią, wiem, bo byliśmy kiedyś tam o świcie (letni nocny rower).
Usuń