czwartek, 9 kwietnia 2015

śledzę

Nie jestem fanką pielgrzymek, choć duchowych poszukiwań jak najbardziej. Oglądałam i czytałam o Camino sporo rzeczy, nie żeby jakoś szczególnie ich szukać, ale wpadały mi w ręce. Zwykle bardziej chodziło o wędrowanie jako takie, inna forma spędzenia wakacji, bądź sprawdzenia się czy samemu, czy tyle kilometrów itp. Muszę też stwierdzić, że mnie tam nie ciągnie specjalnie, choć fragmenty polskiego szlaku na Warmii przejechaliśmy rowerami. Kibicuję każdemu kto się wybiera i chętnie słucham opowieści.
Ostatnio znalazłam w gazecie opis projektu 3biegun Marka Kamińskiego, którego bardzo lubię czytać i słuchać (rzadko, aczkolwiek zapamiętale). Otóż wyprawa to przejście z Kaliningradu do Santiago de Compostela, czyli 4000km w 3,5 miesiąca. Po pierwszych zdaniach pomyślałam, no tak wyprawa, w całym znaczeniu tego słowa, super tempo, mega odległość itp. po prostu wyczynowo. Jednak czytam cotygodniowe sprawozdania i muszę przyznać, że chyba ta droga samego autora zaskakuje. Owszem tempo i kilometry nie maleją, ale spotkani ludzie na szlaku zmieniają to wędrowanie w zupełnie coś innego. Jest aspekt edukacyjny, ale i taki zwyczajny, ludzie przy drodze z małą karteczką, na której zapisana jest intencja i wielka prośba o zaniesienie jej do celu, tych intencji w plecaku, głowie i sercu ponoć już całkiem sporo, a tu dopiero Polska za p.Markiem. Z chęcią przeczytam kolejne odcinki. Jak macie ochotę to polecam tutaj i zdjęcie z biegunów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...