poniedziałek, 19 lipca 2010

wróciłam...całkiem kosmicznym pociągiem z ciekawymi ludźmi i super historią Schmitta :)
Było bardzo dziecinnie, energetycznie i ciepło. Chętnie wkleiłabym tutaj twarze wszystkich, z którymi spędziłam weekend, ale musicie uwierzyć, że uśmiechy mieli niezwykłe...tort był, a jakże, solenizantka nieśmiała i czarująca, prawdziwa dama, żeby nie było wątpliwości, po trawie stąpa niczym po gorących węglach, zważając na wszystkie żyjątka w trawie. Były lody solo i chwilowe leżenie na trawie, rynek w Rzeszowie. Wszystko to w wyjątkowym towarzystwie i w dobrych humorach.
A dziś, dziś na balkonie pomidory przypominają badyle, słoneczniki sen o nich, a pelargonia czerwoną wymiętą husteczkę higieniczną. Mam za swoje zostawiając dżunglę na tym skwarze. Trwa reanimacja i wydaję się, że dadzą się udobruchać i przebaczą :) a muzyka hmmm - to pasuje

2 komentarze:

  1. na pewno dadzą sie udobruchać!!! a jak nie to zawsze można zacząć od początku ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. żyją :) niektóre pomidorki już czerwienieją.
    Czyli z dżunglą przynajmniej nie trzeba będzie od nowa...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...