wróciłam...całkiem kosmicznym pociągiem z ciekawymi ludźmi i super historią Schmitta :)
Było bardzo dziecinnie, energetycznie i ciepło. Chętnie wkleiłabym tutaj twarze wszystkich, z którymi spędziłam weekend, ale musicie uwierzyć, że uśmiechy mieli niezwykłe...tort był, a jakże, solenizantka nieśmiała i czarująca, prawdziwa dama, żeby nie było wątpliwości, po trawie stąpa niczym po gorących węglach, zważając na wszystkie żyjątka w trawie. Były lody solo i chwilowe leżenie na trawie, rynek w Rzeszowie. Wszystko to w wyjątkowym towarzystwie i w dobrych humorach.
A dziś, dziś na balkonie pomidory przypominają badyle, słoneczniki sen o nich, a pelargonia czerwoną wymiętą husteczkę higieniczną. Mam za swoje zostawiając dżunglę na tym skwarze. Trwa reanimacja i wydaję się, że dadzą się udobruchać i przebaczą :) a muzyka hmmm - to pasuje
8 lat temu
na pewno dadzą sie udobruchać!!! a jak nie to zawsze można zacząć od początku ;)
OdpowiedzUsuńżyją :) niektóre pomidorki już czerwienieją.
OdpowiedzUsuńCzyli z dżunglą przynajmniej nie trzeba będzie od nowa...