wtorek, 7 września 2010

przyjaciółka

No tak, weekend minął, a ja się zbieram żeby napisać i tak to trwa...
Miałam gościa, niezwykłego i bardzo miłego. Zwiedziłyśmy Warszawę na rowerach, przez całą sobotę pędziłyśmy w słońcu i zefirku po różniastych ciekawych miejscach i zakątkach. Zaczęłyśmy od Królikarni, Łazienek z małymi pawiątkami,

kawa w pkp Powiśle

potem była biblioteka i zielone dachy,























ważne rozmowy nad sztuczna rzeką,



 jakieś portrety

i tak na Rynek Nowego Miasta i Starego, Grób Nieznanego Żołnierza i parkowa fontanna, często występująca w polskich serialach.

A w ostatnich promieniach ciepłego wieczornego słońca dokręciłyśmy do Wilanowa i objawił nam się złoty pałac,

zryty ogród a potem już ul. Kokosowa i meta :)
Wyeksploatowane zasiadłyśmy z sąsiadką M i spędziłyśmy miły wieczór, przygrywając sobie z maca różniastymi dźwiękami, co komu w duszy :) Rano umówiliśmy się na kawę z krowim mlekiem i tartą antanówkową. Potem odwiedziny dominików i wielka wyprawa do ogrodu botanicznego w Łazienkach. Troche egzotyki, tropiku i zwykłych chwastów przydrożnych, czarowna sosna (zakupię taką na polanę) a przede wszystkim fajny czas spedzony razem. Pyszny obiad u sąsiadów i pożegnanie. Wróciłam do mieszkania, zajęłam się pomidorowymi drzewkami i z kubkiem herbaty zapadłam się w fotelu z pamiętnikiem Kena i Treyi. Trochę to odświeżające doznanie, bo czytałam tą książkę dobrych kilka lat temu, po powrocie z długiej podróży. W poniedziałek wskoczyłam do bagienka, zwanego narodową sprawą i wychylam głowę, bo słońce muska po policzkach :)

2 komentarze:

  1. po raz kolejny mój komentarz do twoich postów to:
    bosko! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja po raz kolejny się czerwienie i dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...