środa, 8 czerwca 2011

byliśmy

w Kazimierzu nad Wisłą i najbardziej podobała mi się...Wisła.
No może jeszcze wąwozy, urokliwe chałupy na pagórach, porośnięte pachnącym jaśminem, piwoniami i innymi rozkosznymi kwiatuchami.
Przyjemny był widok z góry Trzech Krzyży za 1zł, leżąc sobie w trawie.

Dając się prowadzić po tym maleńkim miasteczku trafiliśmy do urokliwej kafejki z pluszową sofą, mrożoną kawą w gniecionych szklankach, w oparach piwonii.
Renesansowe miasteczko tonęło w ludziskach, głównie z Warszawy, kiczu sprzedawanych malowideł i różności.



Mnóstwo tu kontrastów, rozbroił nas np.: kebab "pod psem" w rynku. Obok kapitalnych dwustuletnich chałup drewnianych, ładnych w proporcjach i zadbanych,  renesansowych kamieniczek, z koronkowymi zwieńczeniami, są tu też "gargamele" czyli bogate chałupy z wieżami, egzotycznymi ogrodami, od samego patrzenia zęby bolą. Czy nas porwał klimat? raczej coś innego, co ważne i działa nawet w prl-owskich ośrodkach turystycznych, za to z cudnym klimatem dokoła...




4 komentarze:

  1. Kocham to miejsce, mam do niego wielki sentyment, z uwagi na mój chrzest tam... mimo,że pochodzę z drugiego końca Polski. Zdjęcia piękne, szczególnie te dmuchawce skąpane w słońcu ...pozdrawiam Leszczynowa
    p.s. Kazimierz najpiękniejszy poza sezonem

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję i witam na blogu:) no właśnie, tak sobie myślę, że jak nie ma ludzi to miejsce inaczej żyje, nieśpiesznie...widać to było po lokalnych psach szwendających się po miasteczku. Mieliśmy za to wielką frajdę wyjeżdżając stamtąd i włócząc się po lasach nad jeziorem, gdzieś między Kazimierzem a Lublinem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczęśliwa i uśmiechnięta. Taką Cię lubię najbardziej :)
    Masz ochotę poznać Lolę? :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...