czwartek, 9 sierpnia 2012

internet

czasami dozowany w garnuszku, trochę z mojej winy i chwilowych tęsknot za filmem (trafiłam na wyjątkowo nudny) działałam ostatnio tylko w trybie awaryjnym, ale już wróciłam. W sobotę byłam na kapitalnym koncercie na Starówce, więcej tutaj o Jeffie, Ericu, Jimmym i Sonnym, choć nie przepadam za fusion jazz, to były super chwile, gęsia skóra nieustannie, możecie trochę posłuchać. M wrócił z dalekiej, azjatyckiej wyprawy rowerowej z pięknymi górami w aparacie.
No i w końcu założyłam konto na pinterest, które już zakładam miesiąc.
Zaległe zdjęcia poniżej.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...