poniedziałek, 26 listopada 2012

szary

czas...nie dlatego, że jesień, bo nawet słoneczna, po prostu tak jest i już. Nawet jak chodzimy po sklepie żeby kupić może nieco inny kolor, to i tak w finale przynosimy puszkę szarości. To taki szary z Tine K Home trochę, z kroplą fioletu, nieco ocieplony i wydaje się być kapitalnym tłem dla czarno białej fotografii. Jeszcze sporo pracy, jedno malowanie, odnowienie foteli, zmajstrowanie półek, biurka, stolika kawowego, jakieś czarowanie w kuchni. Długo to trwa, bo po pracy i w niektóre weekendy tylko i prawie wyłącznie własnymi ręcami. Nasz projekt jest niskobudżetowy, bo pod wynajem, a póki co dla nas. Czuję, że to już taka karma, że gdzie nie zamieszkam to urządzam i się kokoszę, a jak już jest ciepło i przytulnie to się wyprowadzam. Teraz wciągnęłam M w tą zabawę.
A poza tym, biuro w kuchni, to kiepski pomysł, bo co rusz działa się dwutorowo, czyli miska z ciastem chlebowym na kolanach, warzecha w dłoni, a oczy wlepione w monitor. Pół głowy w projekcie, pół w kuchni, już nie mówię o podskubywaniu suszonych jabłek i parzeniu kawy. No i jeszcze książki, gazety i inne rozpraszacze. Wymaga to niezłej organizacji i koordynacji. Praca w korpo zupełnie tego pozbawia, wychodzisz rankiem, wracasz nocą i tylko czekasz na weekend. Tutaj wstajesz rano, pasowałoby pobiegać, śniadanie i do pracy. Ale między czasie przypomnisz sobie o pralce, zakupach, ugotowaniu czegoś do jedzenia, jak słońce to z aparatem w krzaki koniecznie, może na chwilę na rower, maile nie tylko firmowe i upsss wieczór. Podziwiam ludzi, którzy super efektywnie pracują w domu i nie w piżamie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...