środa, 21 maja 2014

nawet nie wiem

ile kilometrów zrobiliśmy przez ten czas, ale niemal codziennie wędrowaliśmy gdzieś dalej. Kilka razy na Żoliborz (około 5km) i po nim dość wnikliwie zaglądając w wąskie uliczki, zielone skwery, place zabaw, zwłaszcza jeden nad byłą fosą Cytadeli, gdzie piknikowaliśmy z poznaną Lenką. Żoliborz pięknie pachnie o tej porze roku i jest spokojny, park względnie czysty i przyjemny.
Byliśmy też na mostach, prawie wszystkich w Śródmieściu, nad Wisłą z tej dzikiej strony, tym samym na plażach wiślanych teraz bardzo obleganych popołudniami, wieczorami i nocami, ale przed południem prawie w ogóle. Byliśmy pod zoo, zobaczyć niedźwiedzie:) i kilka razy w Łazienkach (7km) gdzie Tygrys pierwszy raz chodził po trawie gołymi stopami i miał z tego wielką frajdę. Czasami mamy bardzo miłe towarzystwo, jak tydzień temu przez dwa dni, wprost z Holandii K z małym Adamem, to był bardzo fajny czas. Zachodzimy też czasami w jakieś miejsca żeby kogoś wyciągnąć z pracy na chwile dwie do parku, np wtorki z Martą. No i mamy też regularne postoje na brykanie, w Stu Pociechach (kapitalne miejsce na Starówce) i Kalimbie na Żoliborzu. Ostatnimi dniami musimy weryfikować plany, bo skwar z nieba wykańcza i mamy większą ochotę posiedzieć w cieniu drzewa niż wędrować po betonowym mieście, niczym po wnętrzu mikrofalówki. Zaś w pochmurne dni będziemy zwiedzać stałe wystawy stołecznych muzeów. Taki plan.
Myślę, że ponad 100km mamy już za sobą, a wnioski. Otóż parki w stolicy są cudne i jest ich sporo, ale większość z nich to bezpieczna ostoja śpiących drinkujących, sypialnia ale też toaleta, co skutecznie odpycha, króluje w tym ogród saski, tuż za Grobem Nieznanego Żołnierza, kiedyś salon Warszawy. Częstym zjawiskiem, zwłaszcza w ciepłe dni są plażowicze opalający się na skwerach, zastanawiające dlaczego akurat tutaj, zwłaszcza, że plaż nad Wisłą nie brakuje. Inne parki z pięknymi starymi drzewami, trawą, ale trudno rozłożyć koc na kawałku bez psich kup. Zdecydowanie w tej konkurencji wygrywają Łazienki, gdzie czysto i dodatkowo jeszcze wystawiane są namioty ogrodowe (ochrona przed deszczem i słońcem) i leżaki. Włóczyliśmy się też po Powiślu, Solcu (mojej ulubionej okolicy), urokliwym Mariensztacie, po Nowym Mieście, po Woli. Zobaczyliśmy sporo fontann, rzeźb (niektóre całkiem ciekawe) no i badyli, krzaków, drzew...
Jak przez te 5 lat mieszkania w Warszawie rzadko zdarzało mi się zamienić słowo z kimś na ulicy, teraz to dzieje się codziennie. Z różnych powodów, często z troski, jak mniemam (co pani robi temu dziecku, za dużo plastiku w tym wózku), często z zachwytu bo przyczepka-wózek jest dwuosobowa (a ten ma dobrze, siedzi jak lord), czasami łącząc się w bólu, że na chodniku zaparkowany samochód a my musimy ulicą albo, że nie mieścimy się do windy, bądź drzwi np. w kafejce dla mam z dziećmi.
Pomijam krawężniki, stopnie i inne przeszkody komunikacyjne i szczerze współczuję, mamy duże koła i nam nie straszne, ale niepełnosprawnym jest na pewno trudno. Doceniłam wiele spraw związanych z projektowaniem dostępnym. Póki co centrum stolicy wypada bardzo słabo pod tym względem. W przyszłym tygodniu na południe ruszamy, a potem planujemy Saską Kępę i Pragę.
Poniżej kilka migawek z poprzednich 10 dni.







a wózek wygląda tak (zdjęcie ze strony producenta). Nasz jest używany i kupiony dzięki dobrej cioteczce :) za granicą. Nie mamy wersji narciarskiej i szelek, ale też zima nie rozpieszcza a trasy do biegówek rzadkie. To jedna (jedyna?) przyczepka rowerowa amortyzowana na rynku. Jako wózek prowadzi się super, zwłaszcza po wszystkich nie dorobionych krawężnikach i dziurach w chodnikach. Jednak jest dość szeroka, nie mieścimy się do większości sklepów (nawet marketów), wind miejskich, choć w Polsce obowiązuje 90cm szerokości drzwi do budynków użyteczności publicznej, przyczepa ma 80cm i często musimy rezygnować z wejścia.

3 komentarze:

  1. Żoliborz wiosną jest przepiękny. Zwłaszcza na tyłach Cytadeli, bo tam mniej samochodów dociera. W ogóle Warszawa wiosną kwitnie, zielenieje, pięknieje po szarych miesiącach pośnieżnego błota. Lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ładnie to opisałaś :) No i cieszę się niezmiernie, że mogłam Wam trochę potowarzyszyć w tych eskapadach. A Mały Lord ma naprawdę wspaniale z taką mamą obwożącą go po świecie :) Czekam na dalsze relacje i więcej takich pięknych zdjęć! Pozdrowienia dla Was serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
  3. lavinka; o tak Warszawa wiosną pięknieje, a pod Cytadelą też kapitalne domy w cieniu drzew...też lubię

    Kasiu też bardzo się cieszę z tego naszego czasu i zapraszamy częściej, może następnym razem w góry...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...