środa, 28 marca 2012

i po wakacjach

walizki na środku pokoju, porzucone...zamiast czarownych kwiatów od M, pozostawionych w doniczkach, suche badylki, ich szkoda mi najbardziej...nie wiem dlaczego samoloty mają pięciogodzinne opóźnienia i zwykle wtedy, kiedy mamy wymierzony precyzyjnie czas, znowu uwierzyłam, że można coś zaplanować, a przecież tak nie jest. Efektem jest lekki rausz, spowodowany brakiem snu, który nas oboje dziś pochłania. A przecież projekt, a rachunki, a pranie, a wystawa, a w końcu powrót do rzeczywistości.
Lada dzień przemówię do Was obrazowo, póki co czarno na białym, robaczkami, które zresztą pasują mi do Andaluzji...

4 komentarze:

  1. witaj Li, miło Cię tu widzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Andaluzja! Wow!!! Czekamy na duuużo tego przemówienia obrazowo! A i słownie też, bo - jak mniemam - ciekawie bardzo było! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o tak ciekawie...już niedługo

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...